Przewrotny tytuł, temat trudny, a odpowiedź prosta… zacząć od rowerka biegowego.
O tym dlaczego zaczynamy od rowerka biegowego piszemy w wpisie „Rowerek biegowy, czyli to co najlepsze dla twojego AktywnegoSmyka”.
O tym kiedy przesadzić dziecko z rowerka biegowego na rower z pedałami piszemy w tekście pt „Kiedy przesadzić z rowerka biegowego na rower z pedałami”
A teraz sekret...
Zapomnijcie o nauce jazdy na rowerze na płaskim terenie, znajdźcie bezpieczną, lekko nachyloną ścieżkę. Niech to będzie gładka ścieżka, z płaskim zakończeniem (najlepiej)... tyle wystarczy. Stawiacie waszego AktywnegoSmyka na samej górze. Ustawiacie siodełko jak najniżej... dobrze będzie jeśli dziecko będzie się podpierać prawie całą stopą ale jeśli ma dobrze dobraną wielkość rowerku (po biegowym) to wystarczy aby podpierało się swobodnie na palcach (o tym jak dobrać wielkość rowerka piszemy w tekście pt. „Rower z pedałami po rowerku biegowym”.
Tak przygotowanego AktywnegoSmyka puszczamy z górki... ważne jest aby na początku nie trzymał nóg na pedałach tylko swobodnie asekurował się nimi z boku jak na rowerku biegowym. Podczas takich zjazdów dziecko będzie w naturalny sposób przekładać umiejętność utrzymania równowagi nabytą na rowerku biegowym na nowy, większy i cięższy sprzęt, nową geometrię ramy i inne gabaryty.
Jeśli ktoś ma obawy może złapać dziecko pod pachami lub lepiej za kaptur (jeśli jest).
Nie trzymajcie rowerka za siodełko, nie trzymajcie za kierownicę ani za bagażnik. Robiąc tak stwarzacie dziecku złudne poczucie, że rower jest stabilny… coś na wzór kółek bocznych. Niech dziecko poczuje, że rower sam nie stoi i że nikt go nie trzyma, że to ono musi walczyć o utrzymanie go w pionie.
Ważne jest natomiast, jeśli AktywnySmyk nie ma opanowanego hamowania przy pomocy manetki na kierownicy, a rower jest na tyle duży, że dosięga do ziemi samymi palcami, aby na dole zjazdu (to wersja dla odważnych) lub w jego trakcie (dla tych bardziej asekuracyjnych) silna osoba dorosła stała i łapała młodego rowerzystę zanim za bardzo się rozpędzi co mogłoby doprowadzić do utraty panowania nad kierownicą. Szukajmy więc naprawdę lekko pochyłej alejki, a nie stromego zjazdu... kilka stopni nachylenia powinno śmiało wystarczyć na ruszenie młodego rowerzysty z miejsca.
Zjeżdżając z górki dziecko nie powinno koncentrować się na pedałach i patrzyć na nie... trzeba tego dopilnować. Dla dzieci przesiadających się na rower z pedałami po biegowym pedały to nowość i cały czas są w nie wpatrzone :-) dlatego ucząc dziecko należy zasygnalizować, żeby dziecko patrzyło przed siebie i zjeżdżało na rowerze delikatnie się odpychając stopami lub asekurując się.
Kilka takich swobodnych zjazdów powinno wystarczyć Jak widzimy, że smyk radzi sobie z równowagą i gabarytami roweru zachęćmy go do tego aby podczas zjazdy położył nogi na pedałach. Jeśli to zrobi - zwykle automatycznie zaczyna pedałować i mamy już w domu rowerzystę.
Dużo dzieci, tych najbardziej hej do przodu, same stawia nogi na pedałach i zaczyna nimi obracać jakby biegły… krzycząc jaaadę, nie pomagaj! nie zatrzymuj!
Inne, początkowo podtrzymywane, stawiają nogi, a następnie już zjeżdżając z góry pedałują
Czyli sekret tkwi w lekko pochyłej alejce i zjeżdżaniu z niej szurając nogami... przez co dziecko opanowuje nowy większy rower i w łatwy sposób do nabytej już umiejętności utrzymywania równowagi dodaje nową - czyli pedałowanie.
Nauka jazdy na rowerze w powyżej opisany sposób w przypadku smyków, które ok 2 sezonów śmigały na biegówce powinna zająć (przy założeniu, że rower jest dobrze dobrany) od 15 minut do godziny.
Powodzenia ;-) i niech Moc będzie z wami :D
PS. Jeśli wam się udało to napiszcie o tym poniżej, aby inny wiedzieli, że można i trzeba bez kijka i kółek boczny!